sobota, 18 lutego 2012

Pokojowa nie-rozmowa

Bardzo nie chcę więc z Tobą rozmawiać, bo to nie przystoi. Nie wypada, tak... rozmawiać... Rozmowa może zbyt wiele guzików uśmiechu odpiąć bez pytania. Milczę. Słucham Cię. Myślę. Zaczynam się zastanawiać nad rozmowy definicją nielegalną - życiową. I nad jej funkcjami (zauważ, bardzo staram się nie używać trudnych słów, takich jak paralela, degrengolada, czy fermata).
Gwiżdżesz. Uśmiechasz się (nadal nie jestem pewna dlaczego, po co, ba, pojęcia zielonego nie mam). Grunt, żebym nie zaczęła z Tobą rozmawiać - nawet mimo wrażenia Twojego przyzwolenia na taką inicjację. Nie wolno kierować się wrażeniami, bo to zawodny drogowskaz; radzą Mistrzowie. A co, jeśli... Co, jeśli... Ale tak buzię bezobcesowo otwierać, tak egoistycznie i bezdusznie wylać z niej potoki? (słodkie mi, gorzkie i cierpkie najpewniej choćby Tobie.) Sam, jak już wspomniałam, milczysz. Głaszczesz mi głowę iskierką w oku. Sygnał jest filtrowany przez szyfr bezpośredniego odbioru; nie mam pamięci do kodów. Nie odbieram tu Wolnej Europy.
Cofnęłam krok tak, żebyś nie zauważył - kroku, ani że on w tył, znaczy się w święty pokój.

3 komentarze:

Aneta pisze...

No tak...
Znana melodia w relacji, pewnie nie jedne linie już się tak rozchodziły w melodii (kompletnie się nie znam na terminologii muzycznej, pewnie plotę jakieś bzdury ;D

Niech wschodzi błogo i niech się zejdą, jeśli to im zapisano ;) :*

Égotiste pisze...

to zdjęcie robi wrażenie! a tekst? świetnie napisany

lafle pisze...

Anetko, żadne bzdury! linie krzyżują się, przeplatają.. czasem równocześnie mają pauzę ;D błogą!:*

Égotiste, dziękuję:)) na zdrowie!;)